Nie wystarcza mi do pierwszego – to zdanie wypowiada regularnie 39 proc. Polaków. A gdyby tak pracownicy mogli sami decydować o tym, w którym dniu miesiąca i w ilu częściach pobierają swoje wynagrodzenie? W Polsce pojawiła się już taka możliwość. O zmianach na rynku pracy mówią założyciel firmy Flexee Andrzej Nowak oraz ekspert rynku pracy z Randstad Polska Mateusz Żydek.
Agnieszka Zaręba: Jak działa opcja “wynagrodzenie na życzenie” i kto może z niej skorzystać?
Andrzej Nowak: Działa to tak, że w trakcie miesiąca pracownicy w dowolnym momencie mogą wypłacić pieniądze do wysokości wypracowanego wynagrodzenia lub podanego przez pracodawcę limitu. Oznacza to, że mają swobodę co do terminu wypłaty pensji, sami decydują także o wysokości pobieranej kwoty z dostępnej puli środków, czyli zarobionej do dnia wypłaty. Nie obowiązuje ich też standardowy model rozliczeń, w którym pracownik czeka na wypłatę we wskazanym przez pracodawcę terminie. Oczywiście, pracodawca może decydować o tym, czy udostępnia pracownikowi 100 proc. limitu do pobrania, czy mniejszą pulę środków. Jednak pozostałe, uzgodnione do wypłaty wynagrodzenie, pracownik otrzyma w normalnym trybie od pracodawcy, czyli na koniec miesiąca. Pracownik korzysta z wynagrodzenia w miarę zarabiania, czyli piątego dnia miesiąca może skorzystać ze środków za przepracowane 5 dni. Jeśli pobierze 100 proc. tych środków, wówczas szóstego dnia w aplikacji pojawia się kolejna kwota do wykorzystania za dodatkowy przepracowany dzień i proporcjonalnie narasta podczas kolejnych dni. Usługa skierowana jest do firm zatrudniających minimum 100 pracowników lub współpracowników, rodzaj umowy nie ma znaczenia. Osoby zatrudnione mają bieżący, codzienny dostęp do wypłaty swojego wynagrodzenia za pomocą aplikacji mobilnej, do której otrzymują dane zaraz po tym, jak pracodawca podpisał z nami umowę.
Jak to się państwu opłaca? Na czym polega ten model biznesowy?
Nasze przychody generowane są…